OPALENIE : papierowa wiklina - kurs podstawowy 14.04.2012
11:34
Witam
Miałam niebywałą przyjemność w ubiegła sobotę gościć u przesympatycznych pań w niedużej miejscowości Opalenie koło Gniewu.
Spotkałyśmy się tam wspólnie, by poznać podstawy wyplatania z papierowej wikliny.
Panie, które wraz ze mną wyplatały koszyczki spisały się znakomicie!! Sami zresztą zobaczcie:
Na początek krótkie spojrzenie, co to ta papierowa wiklina w ogóle jest:
Zaczynamy !
Tekturki i nożyczki w dłoń !! Jeszcze tylko zdecydować, który obrazek na spód koszyczka ładniejszy...
Najpierw ozdabiamy kolorowym obrazkiem dno koszyczka...
... i suszymy je starannie.
Czas na słoneczko ! Na to za oknem nie możemy ostatnio liczyć więc robimy własne - z rurek osnowy.
To ważny moment, by rurki nakleić równiutko, więc skupienie na buziach pełne.
Szybkoschnący klej pomoże skleić obie tekturki ze sobą.
A my w tym czasie poznajemy tajniki skręcania gazetowych rurek...
... i z pasją wdrażamy te umiejętności w życie. Jaka ładna rureczka!!
Najtrudniejszy moment przed nami: ten okropny dolny brzeg.
Ale i jemu w końcu dajemy radę ...
... choć niektórym przychodzi to nieco trudniej...
... i wymagają indywidualnych korepetycji...
... praktyka czyni mistrza!
Koniec końców brzeg ślicznie wypleciony i można wybierać splot na ścianki .
Zaczynami od pierwszej zgiętej rurki.
Dalej to już wciąż w kółeczko.
Robota wre aż miło patrzeć!
Bardzo zdolną mamy młodzież w tym Opaleniu...
Kobitki zresztą też nad wyraz pojętne!
Żeby tylko te rurki zawsze chciały się wkręcać.
A jak nie chcą trzeba je ładnie o to poprosić.
Panie tak zajęte pracą, że nawet fotografa nie widzą.
Ścianki koszyczków zostały wyplecione. Troszkę słów o górnym brzegu i pleciemy dalej.
Rureczka w prawo...
... wszyscy w równym tempie...
A kto skończył - podgląda sąsiadkę !
W drugim kroczku zakończenia rurki wędruje w górę!
Czasem przy króciutkich rurkach trzeci etap nastręcza nieco trudności...
Pracę kończymy w sporym tempie, bo trzy godzinki minęły jak z bicza strzelił!
Jeszcze troszkę bejcy i lakieru i opaleńskie panie z dumą poniosły do domów swoje pierwsze papierowo-wiklinkowe koszyczki.
Bardzo miło dla mnie spędzone sobotnie przedpołudnie - dziękuję wszystkim uczestniczkom i do zobaczenia w najbliższą sobotę na drugim etapie!!
A specjalne podziękowania muszę złożyć paniom organizatorkom: Dorocie i Justynie (którą bardzo przepraszam za pomylenie imienia - jak to się mogło zdarzyć ??? ) za przygotowanie warsztatów i ogromną pomoc podczas ich trwania - bez Was nie dałabym rady!
Dziękuję!
7 komentarze
KOCHANA, w szoku jestem , tak niedaleko prowadziłaś warsztaty, a ja nic nie wiedziałam:)
OdpowiedzUsuńaspotkanie z mistrzynią mogło być bardzo owocne:)
Pozdrawiam milutko
W tą sobote jestem znowu w Opaleniu, a po południu w Gniewie.
UsuńA w maju w Piasecznie dwa razy :)
pozdrawiam
Podziwiam kursantki,moje samodzielne próby zrobienia brzegu zakończyły się niestety w koszu. Widać do wyplatania nie mam talentu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOpalenie to chyba blisko mnie , też jestem w szoku :)
OdpowiedzUsuńŚliczna relacja. I chyba już wiem, co robiłyśmy z córką nie tak. ;) Trzeba będzie znowu spróbować. :)
OdpowiedzUsuńPoczułam się jakbym tam była :)Super relacja !
OdpowiedzUsuńAle fajne warsztaty!
OdpowiedzUsuń